Stopowałam w grudniu przez 3 dni, znajomi krzyczeli żem szalona, bo mróz, pizga złem i w ogóle tragedia. Fakt, pizgało, nawet przez moje milion warstw, ale było warto. Jak zwykle warto – bo ludzie :) Chcę tu krótko napisać o człowieku – małej inspiracji przypominającej o tym co w życiu jest ważne :)
Sławek jest łodzianinem mieszkającym od wielu lat w Gdańsku, wyprowadził się za żoną. Pracował, jeszcze więcej pracował, zdobywał dobra materialne, ścigał się ze szczurami, aż któregoś dnia leżąc na kanapie po pracy i przeglądając kanały w swoim wielkim telewizorze uświadomił sobie, że stał się jak jego ojciec, czego zawsze pragnął uniknąć. Wstał i postanowił odmienić swoje życie. Zmienił nawyki żywieniowe, zmienił pracę, tryb życia, zaczął się ruszać i uprawiać yogę. Dziś jest bardzo szczęśliwym i wypoczętym człowiekiem, trenerem yogi, silniejszym od niejednego młodziaka, zdrowym i wysportowanym mężczyzną. Jest najszczęśliwszy z całego swojego okresu życia :) A spotkać go można np. w galerii Manhattan na zajęciach z yogi ;) Polecam!